Tytuł zapożyczyłam z książki Milana Kundery, którą właśnie czytam. Czytaliście? Jakieś opinie? Jestem dopiero na sześćdziesiątej stronie, a tyle się już wydarzyło, że czuję się jakbym przeczytała co najmniej tysiąc. Póki co bardzo mnie zainteresowała i gdyby nie stos repetytoriów i zeszytów czekających na moim biurku, to pewnie byłaby już cała przeczytana; to jedna z tych książek, od której nie można się odkleić. Porusza bardzo ciekawe i prawdziwe kwestie, dlatego jeśli komuś chce się poczytać i pozastanawiać nad tym czy to lekkość, czy ciężkość bytu jest bardziej pozytywna, to bardzo polecam. (I jeśli nie przeszkadza wam użycie jakiejś tam formy romansu, jak dla mnie niekonwencjonalnego, żeby to wszystko zobrazować).
Co do książek: dodałam po prawej skrypt ze strony lubimyczytac.pl, który pokazuje co aktualnie czytam, jeśli ktoś byłby tym zainteresowany. Oprócz tego, dodałam na dole jakiś "gadżet" o obserwujących, żeby (mam nadzieję) ułatwić obserwowanie mojego bloga, jeśli ktoś ma taką ochotę.
Podobnie do ostatniego razu, do napisania posta zainspirowała mnie Lana Del Rey (co za niespodzianka, któż by się spodziewał) i pogoda. Dzisiaj też jestem po egzaminie, tylko tym razem była to literatura angielska, a ogółem mam już 1/3 egzaminów za sobą. Największą różnicą jest to, że dzisiaj jest gorąco, a przynajmniej w porównaniu z ostatnimi tygodniami. Ostatnio siedziałam na łóżku w piżamie i pod kołdrą (!), a dzisiaj siedzę w szortach i t-shircie (też na łóżku, ale już nie pod kołdrą). Może trochę za bardzo zaszalałam, bo i tak jest za zimno na taki letni strój, ale mogę sobie poudawać, że jestem już całkiem na wakacjach. Bo gdyby nie czekało na mnie jeszcze 14 egzaminów, to miałabym wakacje, więc co za różnica? W całkowitym oddaniu się pogodzie niestety przeszkadza mi wizja czwartkowego egzaminu z fizyki, którego boję się najbardziej, więc czas trochę poczytać i do nauki.
Kolejny post bez większego przekazu, w większości skupiony na egzaminach. Nie mogę się doczekać czasu, kiedy egzaminy nie będą jedynym tematem do rozmowy, o matko. Może kiedyś porozmawiamy o polityce? Ostatnio zaczęłam się tym interesować i mam ochotę ukręcić im wszystkim głowy, bo przecież nawet ja bym lepiej zarządzała Polską...
Zostawiam was z myślą "Klaudia na prezydenta" i idę czytać. Miłego dnia:)
(chyba jednak za bardzo zaszalałam, pójdę założyć jakąś bluzę)